środa, 17 sierpnia 2016

08

(Mario)
Ona oparła się o mnie i tak leżeliśmy, nawet chyba zasnęliśmy bo usłyszałem tylko huk drzwi i krzyk:
-Stary, robimy męski wypad?!
Normalnie stanęliśmy na baczność. Obróciłem się, a tam go zobaczyłem? No kto jest taki inteligenty? No jak nie wiecie to już Wam podpowiem... Janusza, Wrone, Kłosa, Conte, Uriarte, Piechu... Dobra cała drużyna oprócz Marechala... No to jak ich Pola zobaczyła to się zaczerwieniła, a oni stali jak wryci i patrzyli.
-Chyba w czymś przeszkodziliśmy...-zaczął Wrona.
-Uuuu... A co ta za ślicznotka?-Zaczął Kłos.
-Debilu to ta zakonnica...-powiedział Piechu.- Bez obrazy, jak coś... Wiesz miałaś być zakonnica i taki przydomek dostałaś.
-Nie spoko, nic nie szkodzi... To może ten... Ja się będę zbierać...
-No co Ty, zostań... Może w końcu nasza dziewica laterańska przedstawi nam swoją dupcie...-powiedział Winiar.
-Winiar, ale po co chcesz poznawać moją dupę? No wiesz, ona bardzo dobrze zna się z tym,  no tym... A to jest Pola, koleżanka...
-No tak, od koleżanki się zaczyna...- wyszeptał któryś z nich, ale nie wiem który, bo nie widziałem.
-No to ten, siadajcie...
Więc tak poszedłem wraz z Polą do kuchni i pomogła mi zrobić szybko sałatkę oraz jakieś kanapki. Po chwili przychodzimy, a oni se wpieprzają pizze... Nie no super. Położyliśmy to wszystko, a ja skoczyłem po szklanki i no tak se siedzieliśmy. Po chwili patrzę, a Piechu wyciąga flaszkę.
-Hoho... A tatulek wie?-spytał Wronka.
-A czy on musi wszystko wiedzieć? Bo ja mu się nie spowiadam, ani na odwrót, więc nie widzę problemy...
-Młody, czy ja mówiłem, że jesteś super?-spytał Szampon.
-Kiedyś się darłeś na boisku, ale pewnie to emocję, więc tak...
-Ale teraz Ci to mówię, ale będziesz jeszcze fajny, jak skoczysz po jeszcze jakieś... Uwaga drużyna robimy składkę.
No więc skoro kapitan zarządził, tak się stało. A libero poszedł po alkohol z Lisinacem. Więc kiedy zjedliśmy to co przygotowaliśmy poszedłem odłożyć to wszystko, a kiedy chciałem wychodzić wpadłem na Polę i złapałem ją w pasie, żeby nie upadła i nasze wzroki się spojrzały. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Musieliśmy zapomnieć na chwile, że nie jesteśmy sami. Oprzytomniał nas libero.
-Już jesteśmy...
Po czym był jęk siatkarzy.
-Nooo... Młody i spieprzyłeś taki moment...-poskarżył się Winiar.
-Jaki moment? Znowu wszystko mnie ominęło!!-powiedział z przytupem.
-Wiecie, co... Ja tylko ją łapałem.
-Jasne, winny się tłumaczy...-rzekł z rechotem Szampon.
-My wiemy swoje-dołączył Kłos, a reszta wybuchnęła śmiechem.
-Głupki...-powiedział sobie pod nosem, a Pola się zaśmiała.
-Eee... Słyszeliśmy to.
-Ooo... czyli słuch jeszcze nie padł, to dobrze jak na Wasz wiek... -powiedziała Pola, na co wybuchnęliśmy śmiechem.
-Oj Młoda... Zaskakujesz mnie... Niby taka spokojna, cicha, a taka wredna... A po kim to takie?
-Sam chciałbym wiedzieć...
-To nie Wasz interes, po kim...
Spojrzeliśmy wszyscy na nią, a ona tylko wzięła kule z ziemi i chciała wyjść. Złapałem ją w pasie i ją przełożyłem przez ramię, a kule wziąłem w drugą rękę. Wyszliśmy na balkon i posadziłem ją na hamaku po jednej stronie, a ja sam usiadłem po drugiej stronie.
(Pola)
Jak spytali się o moich rodziców to się we mnie zagotowało. Normalnie, aż bym coś rozwaliła. Wzięłam kule i chciałam wyjść. Gdybym nie miała tego gipsu, to już bym dawno stąd uciekła. Kiedy byłam w korytarzu, to dogoniła mnie ta menda. Przerzuciła mnie siebie przez bark i poszliśmy na balkon. Posadził mnie na hamaku, a sam usiadł po drugiej stronie.
-Dobra, co się stało? Dlaczego tak wybuchnęłaś?
-A co Was to interesuję... To moja sprawa.
-No teraz to już nie za bardzo...Mi możesz powiedzieć wszystko.
-Nie teraz.... Nie dzisiaj... Nie chce do tego wracać. Zrozum to zamknięty temat... Proszę...-poczułam jak po moich policzkach płyną łzy.
-Dobrze, jak będziesz gotowa- potem tonęłam w jego objęciach.- To co wracamy...
-Jasne...
Wróciliśmy do nich.
-Chłopaki, przepraszam, za ten wybuch... Nie chce o tym rozmawiać... I mam prośbę, nie schodźmy na temat rodziny...
-Jasne, nie ma problemy...-mrugnął mi Wlazły.
-Ej ludzie...
-Dzięki Wroniasty, że zauważyłeś, że jesteśmy ludźmi...-powiedział Kłos.
-Nie ma sprawy-na co wybuchnęliśmy śmiechem.- Ale wracając do tematu, zgrajmy w butelkę.
-Ty jak coś powiesz... Powiedz, sam myślałeś nad tym, czy ktoś Ci podpowiedział...- zaśmiał się Chuderlaczek.
-Dzięki za wiarę przyjacielu... Zaskoczę Cię, ale sam...
-No to nie wiedziałem, że potrafisz myśleć, nie no jestem z Ciebie dumny, jak Szampon z Arka, gdy robił postępy...
-Eee... Mnie w to nie mieszaj...-wtrącił się Wlazły.
-Dobra, koniec gramy...
Usiadłam pomiędzy Mariuszami. Pierwszy zakręcił Wrona i od razu na mnie wypadło.
-A właśnie, gdzie jest Nico?
-Tutaj jestem- podniósł rękę Uriarte.
-Taaa... To super... Ale chodzi mi o Marechala...
-Pewnie jest z tą swoją dupeczką, za którą tak wariuje...
-Co?! I my nic nie wiemy... No o Was to też przypadek, ale, że ten stry łoś nam nie powiedział... Dobra, to jako Twoje wyzwanie...
-Ale ja nie powiedziałam, że chce wyzwanie...
-Kochaniutka, my gramy tylko na zadania, ale jak już nam  się nie chce to wtedy są pytania... Więc wyzwanie brzmi... Dzwonisz do swojej psiapsi i mówisz, żeby tu przyjechała z Marechalem...
-No dobra...
Wzięłam telefon i wykręciłam numer do Maryś.
-Ale za głośnik weź...- musiałam to zrobić, bo co...
Po jakimś czasie odebrała.
-Do Ciebie się dodzwonić, to szybciej bym się dodzwoniła do prezydenta... Ale wracając, jesteś z Marechalem?
-No tak, a co?
-To wpadajcie do nas... Zrobiłam kolację i ten zjecie z nami...
-Ale ja mogę też zrobić...
-Ale ja Ciebie tak ładnie proszę, bo będę musiała robić zadanie karne...
-Co?! Czekaj, że co?
-Nie będę Ci teraz tego tłumaczyć... Przyjedzcie do Mariusza...
-Jasne...Za 15 minut będziemy...
-Ok, czekamy...
Więc do tego momentu za nim przyszli Kłos zatańczył nową wersje Kaczuch, którą musiałam ich nauczyć, Szampon pił przez słomkę wodę gazowaną, ale nie ustami jak myślicie... nie.. Nosem i nie trzymał jej rękoma... Nie... Tylko nogami. A kiedy przyszli, to akurat Szampon wykręcił na Piecha, który miał biec w samych gaciach po parku przez 30 minut i ma krzyczeć: "CHCE MI SIĘ BABY!!!" jak to usłyszałam to zaczęłam się zwijać z śmiechu. Goniły go psy, jakieś hotki... Nie no dom wariatów. Potem wróciliśmy i wypadło na Winiara, który miał zaśpiewać, swój popisowy numer. Winiar musiał zaśpiewać... No zgadnijcie co... No tak brawo "Somebody That I Used To Know" tutaj jest mała zawartość tego... A potem Wrona miał wykrzyczeć przez okno: "Jestem dziewicą laterańską i wezmę każdą 50-tkę, gorącom". Potem Lisinac miał zjeść makaron pałeczkami, ale też za pomocą nóg. Po czym wykręcił na Mariusza, zatarł ręce i powiedział prawie pełną polszczyzną.
-Pocałuj Polcie... - po czym się zaśmiał.
-Chyba Bóg Ciebie opuścił. Nie ma mowy...
-No to wolicie karne?
-A jakie by było?
-Pocałujesz ją z języczkiem, a my zrobimy zdjęcie, po czym znajdzie się na fb, insta i Snapie...
-Głupek...
-No dawajcie...
-Gorzko, gorzko- zaczął Winiar.
No to co... Musiał to zrobić... Pocałował mnie i zatrzymaliśmy się w sobie. Zapomnieliśmy, że nie jesteśmy sami... Po czym usłyszeliśmy wiwaty... Położyłam głowę na ramię Mariusza i tak se leżałam. Pamiętam, że Conte miał zatańczyć Macarenę na tapczanie z szklanką przywiązaną na głowie i potem mi się odpłynęło.
(Nicolas)
Zbieraliśmy się do jej mieszkania kiedy zadzwonił jej telefon. Szybka rozmowa i schowała telefon po czym cicho westchnęła.
- Mamy zaproszenie do Maria.
- Marcyniaka?
- Tak, nie wiem co tam robią, ale Pola mnie błagała, żebyśmy tam przyjechali, bo inaczej dostanie karnego...
- Czyżby butelka?
- Chyba tak...-odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.
Tylko pokręciłem głową ze śmiechem, bo ich głupota nie zna granic, a zwłaszcza butelka. Nie ma to jak prawda i wyzwanie tylko na wyzwania... Takie rzeczy tylko u nas...
Wróciliśmy do samochodu. Otworzyłem jej drzwi, za co Mery podziękowała mi buziakiem w policzek. Uśmiechnąłem się do niej i zamknąłem drzwi po czym usiadłem na fotelu kierowcy i odpaliłem samochód i podjechaliśmy pod dom Maria.
Kiedy tylko zapukaliśmy otworzył nam Marcin i wpuścił do środka. Tak jak myślałem, butelka. Akurat Piechu dostawał zadanie. Jak usłyszeliśmy, że ma przez 30 minut latać po parku w samych gaciach i drzeć się, że baby mu się chce... Mery aż spadła z tapczanu na którym usiadła dostając napadu śmiechu.
No nie powiem, było zabawnie. Goniły go psy, jakieś hotki... No po prostu jakieś wariatkowo. Potem Winiar śpiewał swój przebój, Lisu jadł pałeczkami makaron, ale nie używał rąk tylko nóg. Potem Mario musiał pocałować Polcie, a następnie Facu miał zatańczyć Macarenę na kanapie z przywiązaną szklanką na głowie.
Argentyńczyk zakręcił butelką i wypadło na Mery.  Przyjmujący uśmiechnął się szatańsko i zatarł ręce.
- Zaśpiewaj nam coś, ale nie po polsku i nie po angielsku.
- Ale ja nie znam piosenek w innych językach...
- No to karny. Pocałuj Nico.
- Już śpiewam- powiedziała pośpiesznie dziewczyna.
Kiedy z jej ust zaczęły wychodzić pierwsze słowa i dźwięki piosenki, odrazu ją poznałem. Była to piosenka Kendji'ego Girac'a Les Mêmes Valeurs, po czym płynnie przeszła do piosenki No Me Mirès Màs, a następnie do Mi amor. Pierwszy raz słyszałem żeby ktoś tak pięknie śpiewał po francusku i tak wyraźnie... Ale nie, one nie umie francuskiego...
Kiedy skończyła rozległy się wielkie brawa. Dziewczyna była zdezorientowana i nie wiedziała co powiedzieć. Tylko się uśmiechnęła i zakręciła butelką. Wypadło na Uriarte. Dziewczyna uśmiechnęła się szatańsko.
- Zadzwoń do Dagmary...
- Czemu do Dagi?!- Przerwał Misiek, ale ta go zbyła machnięciem ręki.
-... i spytaj się jej, czy możesz pożyczyć nakolanniki od Miśka, bo Facu umył twoimi podłogę i je wywalił- dokończyła i wszyscy walnęli śmiechem.
Biedy Nico wykręcił numer do Dagi i dał na głośnik. Po czterech sygnałach odebrała.
- Daga? Z tej strony Nicolas Uriarte, jest taka mała sprawa.
- Michał się nachlał i nie umie ustań na nogach?- Zapytała poważnie żona przyjmującego, a myśmy się starali nie wybuchnąć śmiechem.
- Trochę więcej wiary we mnie kochanie- zawołał Winiar, a Daga prychnęła.
- To co się stało Nico?
- Czy mógłbym pożyczyć nakolanniki od Miśka i uprzedzam twoje pytanie, powiedział, że jeśli ty się zgodzisz to on też.
- A co się stało?
- Bo Facu umył nimi podłogę, a potem je wywalił...
- Nico, Facu nigdy nie sprząta... Co brałeś? Bo to Ci na pewno nie służy, zmień dilera.
- Ale ja nic nie brałem.
- A matka wie, że ćpiesz?- Zapytała żona Miśka i wszyscy wybuchli śmiechem, po czym Nico jeszcze jej powiedział, że Misiek jej wszystko wytłumaczy jak wróci i się rozłączył.
Wszyscy jeszcze zwijaliśmy się ze śmiechu. W między czasie Mariusz zaniósł Polę do siebie, bo chyba zasnęła. Więc kiedy wrócił to Nico zakręcił i padło na mnie.
- Mój kochany imienniku! Jak się masz?- Zawołał rozgrywający, a ja już wiedziałem o co mu chodzi.
- Nie zrobię tego.
- Musisz.
- A co musi?- Wtrącił Szampon.
- Musi pocałować Mery- odpowiedział dumny z siebie Uriarte.
- Ale najpierw musi nam powiedzieć skąd wytrzasnął taką dupeczkę i czemu nam się nie pochwalił- uzupełnił wypowiedź rozgrywającego Wrona.
- Wiesz co, ja myślałam, że te cztery litery ma każdy człowiek Andrzej, nie wiedziała, że znasz takich, którzy ich nie mają- wypaliła blondynka i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- I tak oto zgasiłaś Andrzeja- powiedział Szampon i poklepał ją po ramieniu.- Możesz być z siebie dumna. Nikt jeszcze tego nie zrobił.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz- powiedziała z uśmiechem.
- Ale ostatni- dopowiedział wściekły środkowy, który był aż czerwony ze złości.
- Wracając, ona jest za fajna. Masz z nią zatańczyć, ale tak niegrzecznie, a jeśli tego nie zrobisz to nagrywamy jak się całujecie i wrzucamy na Fejsa, Instagrama albo na coś innego.
- No dobra- powiedziałem bez entuzjazmu i chwyciłem dziewczynę za rękę.
Oczywiście włączyli nam Animals od Maroon 5. No myślałem, że mnie pognie... To nie jest piosenka odpowiednia na teraz, to znaczy, jest na teraz, ale nie z ich towarzystwem...
Wziąłem głęboki oddech i zaczęliśmy tańczyć. Oczywiście po pierwszej zwrotce dostaliśmy ochrzan, że tańczymy za "grzecznie", więc to się zmieniło i każdemu ruchowi towarzyszyło ocieranie się o partnera. Nie, nie tańczyło mi się z tym źle, wręcz przeciwnie, ale w moim wypadku mogło to się źle skończyć...
Obróciłem Mery ostatni raz, wpadła na mnie i wtedy muzyka skończyła grać. Na chwile zapomnieliśmy o bożym świecie. Usłyszałem gdzieś w tle jak chłopaki wołają "Gorzko, gorzko". Więc to o co prosili, to zrobiliśmy.
Kiedy usiedliśmy na swoje miejsce zakręciłem butelką i wypadło na Marcela. Spojrzałem na Maria, a on tylko pokiwał głową.
- Marcel, zjedz banan i popij go Spritem- powiedziałem obojętnie.
Atakujący zrobił to co miał zrobić i wyglądał jakby miał wściekliznę. Oczywiście wszyscy ciśli z niego bekę. Potem było kilka kolejek i znowu wypadło na Mery. Tym razem butelką kręcił Andrzej.
- Krzyknij przez okno, że, kochasz mnie, jesteś dziewicą i lubisz placki- powiedział z szatańskim uśmiechem środkowy.
- No ok- opowiedziała blondynka.
Podeszła do okna i otworzyła go na oścież. Zobaczyłem, że Szampon i Piechu nagrywają. Dziewczyna wychyliła przez okno i zawołała na cały głos.
- ANDRZEJ WRONA Z PGE SKRY BEŁCHATÓW TO DZIEWICA ORLEAŃSKA I LUBI PLACKI!!!- Wrzasnęła na cały głos, a my zaczęliśmy się zwijać ze śmiechu na podłodze.
A ona jak gdyby nigdy nic zamknęła okno i usiadła na swoim miejscu i zakręciła butelką.
- Hola, hola... Nie takie było zadanie, karny będzie.
- Jak nie, było o dziewicy, plackach i Andrzeju Wronie? Było.
- Ale nie tak jak powinno być- powiedział środkowy, na co Mery pocałowała swój środkowy palec i mu go pokazała po czym zakręciła jeszcze raz butelką.
(Mery)
Po tym zadaniu, które dostał Nicola, stwierdziłam, że się zemszczę na Andrzeju za ten tekst o dupeczce... Ja na pewno się nie pozwolę tak traktować, więc kiedy usłyszałam moje zadnie, wiedziałam, że zrobię coś innego. Więc otworzyłam okno i wydarłam się na cały głos "ANDRZEJ WRONA Z PGE SKRY BEŁCHATÓW TO DZIEWICA ORLEAŃSKA I LUBI PLACKI!!!" wywołując napad śmiechu u pozostałych chłopaków. Oczywiście Szampon i Piechu to nagrywali, więc miałam zamiar namówić ich żeby wrzucili to do sieci. Oczywiście Wrona się ze mną kłócił, że nie wykonałam zadania, ale zakończyłam rozmowę pozdrawiając go środkowym palcem.
Zakręciłam jeszcze raz butelką i wypadło na Marcina. Widziałam to błagalne spojrzenie. Nie będę aż taka wredna...
- Zjedz łyżkę cynamonu bez popijania- powiedziałam spokojnie, a rozgrywający przełknął głośno ślinę.
Oczywiście wszyscy się z niego śmiali, ale nie aż tak strasznie jak ze mnie kiedy krzyczałam przez okno.
Posiedzieliśmy jeszcze chwile, a potem zaczęli się wszyscy zbierać.
- Mery, pozwolisz, że Pola będzie tu nocowała? Już i tak zasnęła, a nie mam serca jej budzić- powiedział lekko zawstydzony Mariusz.
- Spoko, nie ma problemu, tylko ja nie chce jeszcze ciocią zostać- powiedziałam ze śmiechem, a środkowy mi zawtórował.
- Spoko, obiecuje, że wróci nietknięta- zapewnił mnie środkowy i poklepał po ramieniu.
- Dziękuję... To odwieziesz ją do domu, tak?
- Jasne.
- Jeszcze raz dzięki i do zobaczenia- pożegnałam się z środkowym i weszłam do samochodu przyjmującego.
- No to prowadź wodzu- powiedział z uśmiechem Nico, kiedy usiadłam na fotelu pasażera.
Pokazałam mu drogę pod nasz blok. Kiedy już tam byliśmy zaprowadziłam go do naszego mieszkania. Nie było ogromne. Dwie sypialnie z łazienkami, kuchnia połączona z salonem i jeszcze jedna łazienka. Nic wielkiego...
Zdjęłam buty, odłożyłam torebkę i gestem ręki pokazałam Francuzowi, żeby się rozgościł.
- Napijesz się czegoś? Kawa, herbata, sok, wino?- Zapytałam wychylając głowę zza szafki do salonu.
- Wiesz, ja jakoś muszę do domu wrócić- zaśmiał się chłopak.
- Obiecałeś, że zostaniesz- powiedziałam wyciągając kieliszki.
- A no fakt- powiedział cicho.- To poproszę wino.
- Słodkie może być?
- Jasne, w sumie innego nie pijam.
- Tak jak ja- odpowiedziałam z uśmiechem i położyłam na stole kieliszki.
Nico zabrał mi wino i je otworzył po czym nalał do połowy każdego kieliszka. Włączyłam telewizje i zostawiłam na Iluzji którą uwielbiałam... Spojrzałam na przyjmującego, a ten tylko pokiwał głową, że mogę zostawić.
I tak po prostu siedzieliśmy i oglądaliśmy. Przy okazji obrobiliśmy całą butelkę wina. Pola mnie zatłucze, to jest pewne... Wczoraj wino, dzisiaj wino... Będzie mi robiła wyrzuty, że w alkoholizm popadnę... Ale kij z tym. Wczoraj piłam z bezsilności i ona o tym wiedziała, dzisiaj, bo mam gościa... A jutro kac gigant... Eh... Kij z tym.
Położyłam głowę na ramieniu przyjmującego.
- Wino się skończyło- powiedziałam wpatrując się w telewizor.
- Oj tam, oj tam- stwierdził przyjmujący.
Nagle rozdzwonił się mój telefon. Chciałam odebrać, ale przyjmujący go chwycił i spojrzał na wyświetlacz, po czym mi go oddał. Zobaczyłam na nim tak dobrze znany mi numer... Wyciszyłam telefon i rzuciłam go w kąt.
Opadłam na kanapę i zaczęłam płakać. Nicola odrazu mnie przytulił. Wybuchłam jeszcze większym płaczem.
- Kto to był?- Zapytał cicho Francuz.
W odpowiedzi wybuchnęłam jeszcze większym płaczem niż przedtem. Nie wiem ile płakałam... W pewnym momencie poczułam jak chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
- Nico postaw mnie, proszę- wyszeptałam ledwo słyszalnie.
- Czemu?- Zapytał ze zdziwieniem w głosie.
- Bo umiem chodzić-powiedziałam spokojnie.
O dziwo mnie postawił, ale już w moim pokoju. Wzięłam swoje rzeczy i przeprosiłam go i powiedziałam, że muszę trochę ochłonąć, a on że spoko, że rozumie. Cieszyłam się z tego powodu. Nie pytał co się stało, po prostu był...
Kiedy się umyłam, przebrałam się w piżamę i weszłam do sypialni. Stał tam i patrzył przez okno na panoramę miasta. Kiedy mnie tylko usłyszał odwrócił się i dopiero teraz zauważyłam, że trzyma w ręce jakąś ramkę.
- To piękne zdjęcie, kto na nim jest?- Zapytał pokazując mi je.
Wzięłam je do rąk, tylko cicho westchnęłam i podeszłam do niego.
- Ta kobieta, to moja mama, a to mój tata- powiedziałam wskazując na małżeństwo w środku.- Ten chłopczyk to mój brat, Arek. Ta kobieta, to dziewczyna mojego kuzyna, Aga, a ten mężczyzna to mój kuzyn i chrzestny mojego brata i mój, Arek.
- A ta dziewczynka na jego rękach to ty- dokończył za mnie.
Pokiwałam głową. Miałam pięć lat kiedy zrobili nam to zdjęcie. Zrobili je dwa tygodnie przed tym wypadkiem.
- Pójdę się położyć do salonu- powiedział spokojnie przyjmujący.
- Nico, bo ja...- zaczęłam się jąkać.- Zostań, proszę...- dokończyłam cicho, a on się tylko uśmiechnął.
- Oczywiście, jeśli chcesz, to nie ma problemu- odpowiedział spokojnie.
Położyłam się na łóżku i po chwili poczułam jak łóżko się ugina pod ciężarem przyjmującego. Poczułam jak oplata mnie ramieniem. Poczułam się bezpieczna jak nigdy... A teraz tego potrzebowałam, poczucia bezpieczeństwa, poczucia, że nie jestem sama, że ktoś jest zemną... Bez tego bym nie zasnęła... I tak oto odpłynęłam w jednym momencie...

******************************************************************************************************************

Hejka wszystkim!
I jak po meczu z Kubą?
Cisza przed dzisiejszą burzą... Masakra...
Wierzę w to, że uda im się wygrać z USA, bo w końcu...
To nasi, są najlepsi, co nie?
Człowiek wymodli jeden spokojny mecz, a tu ćwierćfinał ze Stanami...
Ale co do tego co dzisiaj, myślimy, że się spodoba...
Mamy taką nadzieję, że jest dobrze, przynajmniej teraz
i kogoś to interesuje...
Bierzcie puki świeże ;)
Całują (w policzek jak zwykle xD) Tośka&Zuśka ;***

2 komentarze:

  1. Dziękuję ❤ pośmiałam się i na chwilę przestałam się denerwować dzięki wam ❤ Ale się boję... Wierzę w nich całym biało-czerwonym sercem. Rozdział cudo, ahh to typowe granie w butelkę na każdej imprezie. Wiem co czuła Mary zazwyczaj to ja pierwsza dre mordę przez okno XD ale nieźle to Maryśka wymyśliła muszę przyznać. Mam podejrzenia co do tego telefonu... Dobrze że Nico jest z nią. To co za kilka godzin będziemy skakać ze szczęścia(odpukać)prawda? Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoczko ;) butelka, ach... Pomysł Tośki i jej zadania do puki nie wkroczyła z narracją Mery xD Co do telefonu przekonasz się w następnym. Ty mnie przyprawiłaś prawie o zawał w 11 u Lisa!!! Ale wiesz, Mery umie se poradzić co do zadań z butelki (co było widać xd). Chcę, żeby wygrali, ale potem mam zagwozdkę, bo jak Włosi wygrają z Iranem i nasi też wygrają to będzie przed wczesny finał! A ja tego nie chcę... Dobra, ja też za te kilka godzin chcę skakać ze szczęścia, bo mają wygrać, a wiem, że potrafią! Więc ten... Wierzymy w nich biało-czerwonymi serduchami!

      Usuń