Oczywiście ten przeszczep zabrał mnie do najdroższej restauracji w całym Bełchatowie! To masakra jakaś. Teraz to już przesadził... Ja rozumiem, ale w tej restauracji nawet zwykła szklanka wody kosztuje 10 zł. Nie chciałam, żeby tyle wydawał, bo się zadeklarował, że będzie płacił i nie przyjmuje słowa sprzeciwu. No cóż, nie przemówisz do rozumu...
Po kolacji poszliśmy do jego domu. Było pięknie, ale oczywiście musiałam ściągnąć buty i w końcu sweter, odkrywając moje gołe plecy... To był problem... Zrobiłam się cała czerwona, ale on tylko się uśmiechnął.
- Ładny jest- przyznał Francuz patrząc mi w oczy.
- Dziękuję- powiedziałam lekko speszona i oblałam się poraz kolejny rumieńcem.
Chłopak delikatnie musnął moje plecy i poprowadził na kanapę, gdzie usiedliśmy i zaczęliśmy popijać wino. Widziałam, że coś go trapi, że coś jest nie tak, chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział jak to powiedzieć...
- Mery... Mam do ciebie sprawę...- zaczął niepewnie chłopak.
- Tak?
- Bo, ja wiem, że to może zabrzmieć banalnie i głupio, ale nie wiem jak to ubrać w słowa...
- Nico, co ty chcesz powiedzieć?- Zapytałam lekko zdenerwowana.
- Wiesz jak mi na tobie zależy...- tylko nie to...- Dla tego chciałbym cię zapytać, takim prostym i banalnym pytaniem...- spojrzałam na niego, a on uklęknął.- Zostaniesz moją dziewczyną?- Zapytał a moim oczom ukazał się piękny naszyjnik...
(Nico)
Zadałem to pytanie, ale zobaczyłem tą nietęgą minę blondynki. Tylko nie to... Błagam, nie chcę tego słyszeć...
Dziewczyna wzięła pudełeczko do rąk i zaczęła oglądać naszyjnik z każdej strony po czym zamknęła pudełeczko i zaczęła się nim bawić...
- Nicolas, usiądź proszę- powiedziała spokojnie klepiąc miejsce obok siebie.
- Najpierw mi odpowiedz- zaprotestowałem co prawda spokojnie, ale pewnie.
- Odpowiem ci, tylko usiądź- przystawała przy swoim.
Usiadłem obok niej tak jak prosiła. Chwila ciszy.
- Nico, gdzie się urodziłam?- Zamurowało mnie, nie miałem pojęcia.- Gdzie trafiłam do domu dziecka?- Znowu milczę.- Ile miałam lat, jak poznałam Damiana? Ile lat miałam, kiedy zostałam przez niego zgwałcona? Jaki jest mój ulubiony kolor? Ulubione danie? Ile miałam lat jak urodziłam? Ile lat miał mój synek kiedy zginął?- Ona miała syna? Teraz to były pytania, na które nawet odpowiedzi nie czekała.- Jak długo dochodziłam do normalnego stanu? Kto mi pomógł najbardziej? Jak długo lizałam się z ran i zaczęłam żyć normalnie? W ilu językach mówię? Jak długo jestem rozgrywającą? Czemu siatkówka? Ile w nią gram? Czy od początku byłam rozgrywającą? Czy uprawiałam inny sport?- Pytała a ja milczałem, bo nie wiedziałem co odpowiedzieć.
Nic o niej nie wiedziałem. Nic a nic...
- Dokładnie ty możesz zapytać o to co ja i też bym milczała- dokończyła cicho...
- Mery, to że nie jesteśmy przyjaciółmi z podwórka,ale to nie jest przeszkodą- powiedziałem spokojnie, mając nadzieję, że ją przekonam.
- Nico, tutaj nie chodzi o to, tylko ja...
- Nic do mnie nie czujesz- bardziej stwierdziłem niż zapytałem.- I nie chcesz ze mną być.
- Broń Boże. Nico, ja nie mówię, że nic do ciebie nie czuję, ale...
- Ale?- Zapytałem z lekkim rozżaleniem w głosie.
- Ale nie jestem jeszcze gotowa na kogoś nowego, nawet jeśli kocham tą osobę która chce ze mną być.
- To kiedy będziesz gotowa?
- Na pewno to zauważysz, jestem tego pewna- odpowiedziała z uśmiechem.- Dziękuję za wszystko, późno jest, będę się zbierać- powiedziała spokojnie i już chciała się zbierać, ale chwyciłem ją za rękę.
- Jako przyjaciel nie pozwalam ci się włóczyć po nocy.
- Nico...
- Nie ma Nico, zostajesz u mnie, koniec kropka.
- Ale ja ci nie pozwolę spać na kanapie...
- Spoko, będę spał w gościnnym a ty u mnie, przecież jutro i tak nie mamy treningu, więc nie ma problemu- przekonywałem ją i to skutecznie, bo w końcu pod moimi namowami uległa.
Pokazałem jej gdzie jest mój pokój i łazienka, dałem jej moją koszulkę, jakieś spodenki i odprowadziłem wzrokiem.
Poszedłem do gościnnego i zaścieliłem tam łóżko.
Może kiedyś ci powie, tylko nie męcz jej, za dużo przeszła i jak będzie chciała to powie ci to sama...
Cały czas chodziły mi po głowie słowa Piano. Pewnie mając na myśli to, że dużo przeszła chodziło właśnie o ten gwałt, a potem ten cały synek, jego śmierć... Rzeczywiście, ciężka przeszłość i to bardzo ciężka... Miała rację, nie wiedziałem o niej nic, a ona o mnie...
(Mery)
Stałam pod prysznicem i myślałam nad wszystkim. Najchętniej rzuciłabym mu się w ramiona i wykrzyczała, że zgadzam się, ale coś mnie blokowało... Pewnie teraz siedzi tam z mętlikiem w głowie jaki mu zaserwowałam... I po co wylatywałam z tym gwałtem, z Dominikiem, moim dzieckiem? Pewnie teraz zachodzi w głowę kiedy by się dowiedział. Pewnie nigdy, bo nie jestem w stanie o tym rozmawiać.
Nie umiałam, a może nie chciałam... Tylko Pola i Teo znali całą prawdę, Filippo trochę wiedział, a reszta żyła w błogiej nieświadomości i tak miało zostać... Zawaliłam tym razem na całej lini. Zaraz, tym razem? Ja zawsze wszystko zawalam... Jestem do niczego, nawet nie umiem zaufać. Przecież wiem, że on mi nic nie zrobi, ale nie umiem. Coś mnie blokuje, ale nie wiem co...
Znowu mam w sobie ten wstręt do samej siebie i uczucie, że wszystko co się stało to moja wina... Boże, przecież gdybym wtedy się tak nie uparła na ten spacer do hali z małym to on by żył, miałby teraz cztery latka...
Poczułam słone, ciepłe łzy na policzkach...
Boże ile bym dała, żeby to on przeżył, a nie ja. Czemu, powiedz czemu?! W czym zawiniło małe bezbronne czteromiesięczne dziecko?! No w czym?! Co ono takiego zrobiło, czemu on, czemu Dominik, czemu mój kochany Dominiś...
Opadłam na płytki w kabinie i zaczęłam płakać. Nienawidziłam siebie za to co zrobiłam. Mówili, że to nie moja wina, że to nie ja tu zawiniłam, ale ja wiedziałam swoje... To przezemnie...Nie wiem ile tam siedziałam, nie miałam pojęcia... Wyszłam, ubrałam się w to, co mi pożyczył Nico i poszłam do swojej sypialni, a w zasadzie to jego... Położyłam się na łóżku, ale nie umiałam zasnąć... Sama rozdrapałam sobie rany, z których tak długo się lizałam... I znowu krwawię, bo doprowadziłam się do takiego stanu, że jak zamykam oczy to widzę jego maleńką roześmianą buźkę, te niebieskie oczka, tryskające radością...
Szybko się zerwałam z łóżka i poszłam do salonu. Usiadłam na parapecie wpatrując się w śpiące miasto. Ocknęłam się kiedy poczułam jak coś liże mi nogę... Spojrzałam w dół i moim oczom ukazała się biała, włochata kuleczka. Kiedy psiak zorientował się, że na niego patrze radośnie pomerdał ogonkiem i zaczął się wdrapywać do mnie.
Wzięłam go na ręce i położyłam sobie na kolanach. Ta mała kuleczka się do mnie przytuliła i tak siedziałam i głaskałam ją po grzbiecie.
- A ja się zastanawiałem czemu nie wracałaś...- usłyszałam nagle głos Francuza.
Piesek zeskoczył z moich kolan i zaczął się krzątać koło nóg przyjmującego.
- Masz fajnego psa- powiedziałam siląc się na uśmiech.
- Fakt, Bianka jest świetną przyjaciółką- odpowiedzi i podszedł do mnie.- Ale też potrafi wyczuć czy człowieka coś trapi- dokończył i położył rękę na moim ramieniu.- Co jest Mery?
- Nic, po prostu...- zaczęłam i poczułam gorzkie łzy pod powiekami.
- Po prostu?
- Po prostu sama sobie rozdrapałam stare rany, tymi pytaniami, które ci zadawałam... To wszystko...- dokończyłam czując łzy na policzkach.
- Hej, Mery, będzie dobrze- powiedział spokojnie Nico przytulając mnie.
Coś we mnie pękło. Przez trzy lata było ok, a teraz znowu przestaje sobie radzić...
Poczułam jak tracę grunt pod nogami. Spojrzałam na chłopaka. Nie miałam sił protestować. Nie umiałam... Poczułam jak mnie kładzie na łóżko. Już chciałam coś powiedzieć, ale położył się obok mnie, a ja się w niego wtuliłam. Nie wiem czy czytał mi w myślach czy nie, ale tego właśnie potrzebowałam...
(Mariusz)
Kiedy się obudziłem, obok mnie miejsce było puste. Mam nadzieję, że mi się to czasami nie przyśniło to chyba się zatłukę. Wstałem i zauważyłem jej sukienkę na komodzie. Hu... Czyli mi się to nie śniło. Zaraz, Zaraz... Skoro mi się to nie przyśniło to Pola jest moją dziewczyną!!! O tak baby... Zacząłem skakać po tym tapczanie, że aż spadłem, a do sypialni wleciała mi Pola. Kiedy zacząłem wstawać, ta zaczęła się śmiać, a kiedy się obróciłem, ta leżała na ziemi i nie mogła się powstrzymać. Do czołgałem się do niej i zawisnąłem nad nią.
-Kochanie, nie ładnie tak się śmiać ze SWOJEGO CHŁOPAKA!!! CHŁOPAKA!!! MISIEK...
- Ja Cię zaraz wymisiuje... Co ja jak Winiar wyglądam?
-No wiesz... Winiar to Winiar, ale Ty jesteś ładniejszą wersją...
Po czym wbiłem się w jej usta. Całowaliśmy się tak dosyć długo. Ale poczułem jakąś spaleniznę.
-Kurwa, moja zapiekanka!!!
A ja zacząłem się śmiać...
-Jeszcze chatę mi spalisz i gdzie będę mieszkać...
-Głupku leć ją wyłącz i otwórz okna... Bo ja Ciebie oglądać codziennie rano nie chce... chce mieć chociaż przyjemne poranki, bo popołudnie raczej takie miłe nie będą już...
-Jeszcze zobaczymy jak będziesz do mnie przychodzić...
Skradłem je jeszcze jednego buziaka i poszedłem ratować swoje mieszkanie. Wyłączyłem piekarnik i otworzyłem okna w kuchni i w salonie. Otworzyłem piekarnik i wyjąłem tą zapiekankę. Spojrzałem na zegarek i dopiero teraz się skapnąłem, że dochodzi 14.00... No żem se pospał. Dobrze, że dzisiaj mam tylko wieczorem trening, czyli mogę spędzić do tego czasu z moją dziewczyną... Ale to pięknie brzmi... hm... MOJĄ DZIEWCZYNĄ!!! Mario ogarnij się... Ale co poradzę, że ona tak na mnie działa. Po czym doskakała do mnie Pola i nadal była w mojej koszulce. Nie ukrywam, że sexi-flexi w niej wyglądała. Że hoo... No co poradzę... podeszłem do niej i złapałem ją w pasie. Spojrzałem w jej oczy.
-Co się lampisz? Pozwoliłam?
-Ty potrafisz ze psuć klimat...
-A na co liczyłeś, bo nie wiem?
-Na miłe po południe z moją dziewczyną...
(Pola)
Obudziłam się w łóżku z jakimś bydlakiem obok, po czym się obróciłam i dojrzałam środkowego. Udało mi się wyplątać z jego uścisku, chociaż nie ukrywam, że było trudno. Ale najśmieszniejsze było to, że on ma twardy sen taki jak ja. Wyszłam i poszłam do kuchni. Dochodziła 12.00, więc zrobiłam sobie kanapkę i poszłam do łazienki. Dopiero teraz się skapnęłam, że mam koszulkę środkowego na sobie... Super... Poszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki i tak stałam. I chyba mam ochotę na zapiekankę. Tylko, żeby on miał coś jeszcze do tego potrzebne rzeczy. Ale mądra ja znalazłam jakieś jego bokserki czarne na suszarce, więc se je założyłam. Znalazłam jakąś czystą szczoteczkę i umyłam zęby. Ubrałam sandałki. Wzięłam portfel oraz telefon i poszłam do sklepu. Kupiłam potrzebne produkty i wróciłam do mieszkania. Wzięłam się za przygotowania obiadu. Kiedy już skończyłam i sobie usiadłam, to się nie nacieszyłam bo usłyszałam huk. Poleciałam do sypialni, a tam co? Mariusz leży na ziemi. Zaczęłam się tak głośno śmiać, że wylądowałam na ziemi i tarzałam się na niej. Moje śmianie przerwał środkowy, który zawisnął nad mną.
-Kochanie, nie ładnie tak się śmiać ze SWOJEGO CHŁOPAKA!!! CHŁOPAKA!!! MISIEK...
- Ja Cię zaraz wymisiuje... Co ja jak Winiar wyglądam?- Jak ja uwielbiam się z nim droczyć.
-No wiesz... Winiar to Winiar, ale Ty jesteś ładniejszą wersją...
Po czym wbił się w moja usta. Całował mnie tak genialnie, że nie potrafiłam się oprzeć. Nawet zapomniałam, że w piekarniku jest zapiekanka. Dopiero oprzytomniałam, gdy poczułam spaleniznę.
-Kurwa, moja zapiekanka!!!
Na co środkowy zaczął się śmiać...
-Jeszcze chatę mi spalisz i gdzie będę mieszkać...
-Głupku leć ją wyłącz i otwórz okna... Bo ja Ciebie oglądać codziennie rano nie chce... chce mieć chociaż przyjemne poranki, bo popołudnie raczej takie miłe nie będą już...
-Jeszcze zobaczymy jak będziesz do mnie przychodzić...
Skradł mi jeszcze jednego buziaka i powędrował do kuchni. Ja jeszcze chwile poleżałam i zaczęłam wstawać. Doczłapałam się do kuchni i zostałam zgarniano w ramiona środkowego, który się na mnie lampił.
-Co się lampisz? Pozwoliłam?
-Ty potrafisz zepsuć klimat...
-A na co liczyłeś, bo nie wiem?
-Na miłe po południe z moją dziewczyną...
-No to się chyba przeliczyłeś...
-Tak myślisz? No to patrz...
Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżku i chyba się skapnął, że mam jego bokserki.
-Pola? Dlaczego masz moją bieliznę na sobie?
-No bo jak chcesz wiedzieć musiałam pójść do sklepu, kupiłam produkty na zapiekankę, ale niestety przez Ciebie została ona spalona!!!
-Ale jak to przez mnie?
-No a kto zaczął mnie całować? Chyba nie poduszka...
-No dobra, to co proponujesz na obiad?
-Hmm... Nie wiem... Może coś zamówię?
-A lubisz sushi?
-Czy lubię? Człowieku ja je kocham!!!
-No to idę zamówić, ale Ty tutaj leżysz i czekasz na mnie, dobrze?
-Nic nie obiecuję... Więc się spiesz...
-Ale Ty mnie kochasz denerwować, prawda?
-Ja?! Gdzie bym śmiała Ciebie złościć.. No wiesz co...
-Yhm...
-No dobra, kocham...
-Oj Polcia, co ja z Tobą mam...
-Hm... Na pewno słodko, przyjemnie, piękne widoki...
-Oj Misia... Dobra idę zamawiać...
******************************************************************************************************************
Hejka wszystkim ;)
I jak po pierwszym dniu szkoły?
Dajecie radę? Bo my narazie tak ;)
Ale wracając do rozdziału, pechowa 13?
No dla niektórych tak...
Jak wam się podoba? Może być? Jak sądzicie?
Komentujcie i widzimy się w sobotę ;)
Całują (w policzek XD) Tośka&Zuśka ;***
Biedna Mary! Faken co rozdział coraz bardziej dowiaduje się jak miała przesrane w życiu. Kurcze poronic to jedno ale patrzeć jak umiera ci dziecko to musi być prawdziwa masakra. Dobrze, że ma Nico... Trochę się boję o ich sytuację... Na szczęście sytuacja Mariusza i Poli wygląda dużo radośniej :) Jeśli chodzi o szkole to w piątek chyba z parenaście razy usłyszałam "egzamin gimnazjalny" odmieniony przez wszystkie przypadki. A jak w pierwszy dzień w liceum? Wgl to dziś nowy (chyba) w Liska i Ziomka C:
OdpowiedzUsuńTo ja już na pierwszej lekcji usłyszałam słowo "matura" i aż mną strzepało... Co do Mery, myślę, że koło 20 wszystko się wyda co do jej przeszłości, mam taką nadzieję ;) Co do ich sytuacji, następne rozdziały ją przedstawią... Jedno pewne, narazie różowo dla nich nie będzie... Co do Polci i Maria, zaczyna się sielanka ;)
UsuńCzujesz ten początek drogi do dorosłości? :')
UsuńŚrednio... Bardziej czuję już przyszłą niedzielę XDDD
Usuń:')
UsuńHejka ;) postaram się w wolnym czasie wpaść, bo jednak mam tego trochę na głowię, tym czasem chciałam wiedzieć co sądzisz o naszym blogu i jak się podoba? ;)
OdpowiedzUsuń