sobota, 23 lipca 2016

01

(Pola)
W październiku rozpocznę ostatni rok studiów. Wreszcie przestanę zajmować się tym biegaczem od siedmiu boleści. Nadal mnie to boli, chociaż minęło już parę lat.
Raz w tygodniu jeżdżę do szpitala, gdzie pomagam dzieciom. Akurat mój przyszły zakon pomaga dzieciom z rakiem. Jest początek września i jak zawsze jadę do Warszawy z moją psiapsi. Zawsze jeździmy razem. Jesteśmy jak siostry. Wychowywałyśmy się w tym samym domu dziecka, nawet w tym samym pokoju. Tylko, że jej rodzice zmarli, a mnie porzucili. Mery, jest przeciwko bym szła do zakonu, gdyż po co marnować życie na jakiegoś dupka. Tylko, że ja zostałam już skrzywdzona przez rodziców wcześniej, a ona nie... Znałam ich... Wiem nawet kiedy to zrobili. Powiedzieli, że zaprowadzą mnie do przedszkola, a potem mnie odbiorą, bo mamusia i tatuś muszą iść do pracy. I tak się mnie pozbyli. Potem, kiedy jemu (temu dupkowi, jełopowi, temu casanowie na babki....) Dosyć idziesz do zakonu, przestań o nimi myśleć.
Wracając do tego. Jedziemy do Warszawy. Oczywiście rozmawiałyśmy cały czas. Pomimo iż grało radio, to nawet go nie słuchałyśmy. Dotarliśmy do tego szpitala i weszłyśmy. Przez to, że nie jestem jeszcze zakonnicą mogła się normalnie ubrać, no tylko, że na czarno. Wiecie długo czarna spódnica i czarna trochę luźniejsza bluzka z krótkim rękawkiem i do tego sandałki też czarne. A na szyi widniał krzyżyk i medalik. Dzisiaj było jakoś inaczej. Zawsze to przychodziłam do nich do pokoju, a dzisiaj wszystkie, no prawie wszystkie były na świetlicy. Zdziwiłam się, ale no dobra. Poszłam za pielęgniarką. Otworzyła nam drzwi i stanęłam z wielkim szokiem. Byli tam siatkarze ze Skry. Zanim wstąpiłam do zakonu grywałam i byłam wielką fanką. Ba... Do dzisiaj jestem, tylko teraz nie mam jak... Wiecie studia, modlitwy, pomaganie potrzebującym. Na szczęście mam spoko przełożoną, która pozwala mi od czasu do czasu obejrzeć jakiś mecz. Ale jak wstąpię do zakonu, to już nie będę mogła ich za bardzo oglądać, co prawda też chodzić na mecze bo nie będzie czasu. Znałam wszystkim, oprócz jednego takiego blondaska. Bacznie mi się przypatrywał, szczerze ja jemu też. Dopiero oprzytomniała mnie Ania. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam się z nią bawić. Potem dołączyła się reszta dziewczynek. Bawiłyśmy się, do puki nie przyszedł ten chłopak. Ciemne spodnie i niebieska koszula, która podkreślała jego niebiesko-szare oczy. Kurde Ogarnij się... Zostaniesz zakonnicą.
(Mariusz)
Dołączyłem do Skry w tym sezonie. Chłopaki powiedzieli, że jedziemy na początku września do dzieci chorych na raka. Stwierdziłem, że czemu nie. Wsiedliśmy rano z chłopaki do autokaru. Byłem zdziwiony, że przyjęli mnie z tak otwartymi ramionami. Normalnie jak rodzina.
Kiedy byliśmy już w Warszawie, chłopaki opowiedzieli mi wszystko i poszliśmy do świetlicy, gdyż tam mieliśmy się spotkać. Kiedy zobaczyłem te dzieci, myślałem, że serce mi pięknie. Naprawdę dużo przechodzą w tak młodym wieku. Wiedzą, że są chore, ale się tym nie załamują. Bawią się i śmieją. Tak jak normalne dzieci. Kiedy daliśmy im prezenty zobaczyłem pewną kobietę. Obserwowałem ją bacznie. Piękne blond loki opadały jej na ramiona. Czarna długa spódniczka z czarną bluzeczką dodawały jej wzrostu i atrakcyjnego wyglądu. Stąd widziałam jej piękne niebieskie oczy jak morze. Gdyby nie jakaś dziewczynka, która ją zgarnęła pewnie byśmy tak stali, ona wpatrywała by się we mnie, a ja w nią. Potem bawiłem się z dziećmi. Ta sama dziewczynka przyszła po mnie.
-Pomożesz nam uwolnić księżniczkę z wierzy?
-Oczywiście, że tak... A kto jest waszą księżniczką?
-Polcia... To jak?
-No to prowadź mnie do tej księżniczki.
Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła to tej dziewczyny, w którą się tak wpatrywałem.
-Księżniczko Polu, twój wybawiciel przybył na pięknym białym koniu, by Cię uratować.
-Ania, coś ty wymyśliła...
-Chcemy z dziewczynami, byście przedstawili nam bajkę.
-No ale wszystkie dzieci tego chcą?
-Tak...
-No dobrze... A jak mamy to zagrać?
-Wujek Michał będzie udawał złą babę jagę, a wujek Mario ten starszy będzie złym smokiem. Wujek Kacper będzie koniem, a potem wujek Mario uratuję Cie. A potem weźmiecie ślub i będziecie mieć dzieci.
-Ania, ale...
-Dobrze niech tak będzie...
-No to zapraszamy na scenę... Ciociu Polu, zapomniałaś o koronie, a Ty wujku o mieczu.
(Pola)
Rozdała wszystkim potrzebne rzeczy przy tym opowiadając o wszystkim i zaczęliśmy przedstawiać "teatr". Winiar dosiadł miotły i zabrał mnie na jakąś wierze. Wyczarował smoka, czyli Wlazłego, który miał mnie strzec w tej wierzy. Potem przybył mój "rycerz" na "lśniącym białym koniu", czyli Mariusz siedział na Piechowi. Jeszcze jak zarżał jak koń, to myślałam, że padnę. Pokonali smoka i uratowali mnie. Potem Ania przyniosła mi białą chustkę, mówiąc, że to jest welon. Obecny smok, czyli teraz ksiądz dawał na ślubu, a my próbowaliśmy się nie śmiać. Potem dostaliśmy obrączki z kapselków od tymbarka i włożyli sobie je na palce. Kiedy chcieliśmy się już ukłonić, dziewczynki krzyczały
-A gdzie pocałunek?
-Jaki pocałunek?
-No zawsze na happy endzie jest pocałunek?
-Ale dzieci...
-Żadne ale... Buzi, buzi...
Odwróciłam się do niego i pocałowałam go w policzek.
-Pasuje?
-Nie... w usta...
-Ale, dlaczego? Przecież tak nie można...
-Pola...
-Ale proszę Was...
-Nie, to my Ciebie prosimy! Zawsze nas zlewasz, że nie nie, teraz masz to zrobić...Bo nie będziemy chcieli Ciebie więcej widzieć tutaj...
-Ania, ale proszę...
-Nie... Powiedziałam, że masz tak zrobić.
-Ale...
-Nie...
Obróciłam się w jego stronę, nie wiedziałam co mam zrobić. On położył mi rękę na ramieniu.
-Nie chce by dzieci Cię z nie lubiły. Za bardzo jesteś z nimi zżyta to widać. Przepraszam, za to co zrobię.
Nachylił się i mnie pocałował. Ja nie wiem nawet czemu, ale odwzajemniłam tą pieszczotę. Założyłam na jego szyje jedną rękę, a drugą położyłam na jego policzku. On wtedy położył swoje ręce na mich plecach. Oderwaliśmy się od siebie. Uciekłam ze sceny, w moich oczach pojawiły się łzy.
(Mariusz)
To było niesamowity pocałunek. Zawróciła mi tym w głowie. Potem wybiegła z tej świetlice.
-No leć za nią...- powiedział mi Szampon.
Zrobiłem to co powiedział. Wybiegłem i zacząłem ją szukać. Znalazłem ją zapłakaną pod schodami. Usiadłem obok niej i ją przytuliłem.
-Przepraszam, ja nie chciałem by tak wyszło. Przepraszam.
-Ale Ty nic nie rozumiesz. Miałam zostać zakonnicą, a teraz to już nie wiem.
-Proszę?
-Dzieciaki o tym wiedziały i to bardzo dobrze... Nie wiem czemu tak postąpiły. Ania zawsze była wyrozumiała, a teraz nie wiem co w nią wstąpiło.
-Hej, nie zamartwiaj się tym... Wszystko będzie dobrze. Tak? Jeśli będziesz chciała pomocy, to zawsze możesz zadzwonić...
-Ale ja...
-Tutaj masz mój numer. Zadzwoń jeśli będziesz potrzebować pomocy...
(Mery)
Jechałyśmy z Polcią jak zawsze do szpitala w Wawie. Oczywiście temu dziecku nie przemówisz do rozumu, że nie powinna zostawać zakonnicą. Ja rozumiem, rodzice, potem ten dureń, no ale nie wszyscy faceci tacy są. Olaboga, czemu ona musi taka być?!
Jak tylko weszłyśmy do szpitala poprowadzono nas na świetlicę gdzie były dzieci, co było dziwne, bo zawsze były w swoich pokoikach. No ale ja się nie będę sprzeczała z ordynatorem oddziału.
Kiedy tylko tam weszłyśmy zamurowało nas. Tam były Skrzaty!!! Boziu, Skra Bełchatów! I osoba na której się wzoruję, czyli Nicolas Uriarte. Sama jestem rozgrywającą i dążę do perfekcji, a jego rozegrania są idealne. Kiedyś nawet pod względem wystaw byłam porównywana do niego ze względu na ustawienie rąk.
Polcia też grała, ale zanim stwierdziła, że zostanie zakonnicą, co dla mnie jest kompletną głupotą... Ale moje zdanie się nie liczy. Co z tego, że przyjaźnimy się od wspólnego pokoju w bidulu. Jak ona się na coś uprze, do gorzej niż osioł. Chociaż by się niebo i ziemia poruszyła, ona by nadal została przy tym postanowieniu.
Usiadłyśmy przy dzieciach. Po chwili podbiegła do mnie Marcysia i dała mi plik kartek.
- Co to jest Cysia?
- Zostawiłaś ostatnim razem jak tu byłaś. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie bardzo zła, bo je oglądałam- powiedziała niepewnie dziewięciolatka.
- Na ciebie nie da się złościć. A teraz zmykaj do wujków, albo do cioci Polci, a ja idę je odnieś. Dobrze?
- Tak!- Zawołała ucieszona dziewczynka i podbiegła do Winiara.
Szybko wyszłam ze świetlicy i ruszyłam w stronę samochodu. Miałam wzrok wbity w podłogę. Kiedy wyszłam zza zakrętu wderzyłam w kogoś i moje wszystkie rysunki wypadły mi z rąk. Zaczęłam je pośpiesznie zbierać, a osoba w którą wderzyłam pomogła mi je zbierać.
- Pardonner- powiedział mężczyzna, a ja podniosłam głowę.
- Sorry, I don't speak French- powiedziałam cicho, ale jak na mnie dość wyraźnie.
- Okay- powiedział z uśmiechem i podniósł ostatni rysunek.- Masz talent- stwierdził po angielsku podając mi go.
Chwyciłam szybko rysunek i spojrzałam na niego. To był jeden z tych, które mi nie wyszły. Ukazywał on pysk tygrysa.
- To mi akurat nie wyszło- powiedziałam wpatrując się w ten rysunek.
- To w takim razie co ci wyszło?- Zapytał widocznie zdziwiony.
- To- odpowiedziałam i podałam mu rysunek jednego ze Skrzatów w chwili zagrywki. Mężczyzna wytrzeszczył oczy.
- Wygląda jak czarno-biała fotografia- powiedział z niedowierzaniem.
- Dziękuję, a teraz cię przepraszam, ale muszę je zanieść do samochodu i tu wrócić.
- Spoko.
- To cześć.
- Raczej do zobaczenia.
- Wątpię, ale do zobaczenia- odpowiedziałam Francuzowi i poszłam odłożyć rysunki.
Kiedy odłożyłam rysunki wróciłam na świetlicę i kogo tam zastałam? Mojego kolegę z korytarza. Rozmawiał z chłopakami i dopiero teraz zauważyłam, że z boku, na jego dresowych spodniach pisze PGE SKRA BEŁCHATÓW. No to mam przerąbane...
(Nicolas)
Kiedy tylko podjechaliśmy pod szpital rozdzwonił się mój telefon. To był mój trener Laurente, więc musiałem odebrać. Przeprosiłem chłopaków na chwilę i skręciłem w korytarz.
- Tak trenerze?
- Witaj Nicolas. Dzwonię żeby Ci oznajmić, że jesteś powołany do kadry.
- Dziękuję za zaufanie. Obiecuję, że nie zawiodę.
- Wierze w ciebie. Do zobaczenia na zgrupowaniu.
- Do zobaczenia- odpowiedziałem i rozłączyłem się.
Przemierzałem szpital i próbowałem znaleźć tą świetlicę w której mamy to spotkanie z tymi dzieciaki. Kiedy wyszedłem zza zakrętu ktoś we mnie uderzył. Była to jakaś blondynka. Zobaczyłem, że upuściła wszystkie kartki, więc pomogłem jej je zbierać.
- Wybacz- powiedziałem, a ona na mnie spojrzała jakbym mówił po chińsku. Miała śliczne stalowo-błękitne oczy. Po chwili się otrząsnęła.
- Sorry, I don't speak French- powiedziała cicho i niepewnie. Uśmiechnąłem się do niej.
- Okay- odpowiedziałem i spojrzałem na ostatni rysunek, który przedstawiał pysk tygrysa. Wyglądał jak żywy.
Oczywiście dziewczyna się zapiera, że jej to nie wyszła, ale ja miałem inne zdanie na ten temat. Według mnie dziewczyna miała niesamowity talent. Kiedy spytałem jaki rysunek jej wyszedł. Podała mi go. Wyglądał jak czarno-białe zdjęcie. Przyjrzałem się bliżej. Przecież to ja jak zagrywam! I ona mnie nie poznała?! Chyba, że nie zwróciła na to uwagi. Oddałem jej rysunek i patrzyłem jak odchodzi. Kiedy zniknęła z mojego pola widzenia ktoś położył rękę na moim ramieniu, a ja aż podskoczyłem.
Spojrzałem kto to i myślałem, że uduszę.
- Możesz mnie nie przyprawiać o zawał serca?- Zapytałem rozgrywającego.
- Jasne, ale tam się o ciebie martwią- odpowiedział ze śmiechem.
- Dobrze. To idziemy Nico?
- Oczywiście- odpowiedział z uśmiechem i zaprowadził mnie na tą świetlicę.
Kiedy tam weszliśmy zacząłem gadać z Piechem. Po chwili Nico walnął mnie w ramię i pokazał na dziewczynę koło tej w czarnej spódnicy. Przecież to ta laska z korytarza. Ale co ona tu robi...


*****************************************************************************************************************

Hejka wszystkim!
I jak humorki? Wakacje pasują? Da się przeżyć pogodę?
Więc dzisiaj serwuję wam jedyneczkę, a w środę dwójka ;)
Jak się podoba, co myślicie? Jak to się dalej potoczy???
Piszcie w komentarzach, a następny już za cztery dni.
Całują (w policzek xd) Tośka & Zuśka ;*

6 komentarzy:

  1. O ja ta scenka wymyślona przez dzieci. Normalnie mali geniusze, sama bym im pomogła żeby Pola nie poszła do zakonu :D A jeszcze Marysia i Nico aww ❤ Chyba wiem jak ten rysunek wyglądał 😉 Czekam na następny pozdrówka laseczki! 😘❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy kotek ;* jestem ciekawa jak według ciebie wyglądał ten rysunek ;) następny już w środę, miejmy nadzieję, że nie zanudziłyśmy :D

      Usuń
    2. Wyobrażam go sb jak ten twój rysunek Srećko tylko, że zamiast niego Nico ;)

      Usuń
    3. A to było akurat uchwycone jak Nico zagrywał ;) a ja bym tego w życiu nie narysowała, za mały talent ;P

      Usuń
    4. Kiedyś przyjdzie czas, że dasz radę! Wierzę w cb 😘

      Usuń
    5. Dziękuję, może kiedyś się uda... Zobaczymy ;)

      Usuń